wtorek, 27 sierpnia 2019

Pozbądź się nałogu, uwolnij od uzależnień! - Pomoc magiczna przy uzależnieniach

Pomoc magiczna przy uzależnieniach

Dostaję wiele zapytań i próśb o pomoc osobom, które zmagają się z różnego typu uzależnieniami, nałogami i złymi nawykami.
Oczywiście, magia przychodzi nam z pomocą. Doskonałym rozwiązaniem WSPOMAGAJĄCYM są rytuały odcinające, skrypty runiczne i zioła.
Dlaczego tylko wspomagającym? Odpowiedź jest prosta, bez naszej woli nawet magia nie da rady, to my musimy chcieć, pragnąć i wykonać, wszystko inne jest czynnikiem jedynie ułatwiającym zerwanie z nałogiem, czy zaprzestanie negatywnych nawyków.
Wielu osobom się udało, inne wracają po pomoc magiczną, utwierdzając mnie w przekonaniu, że dużo łatwiej jest z takim "pomagaczem" i że warto. Sama w ten sposób pozbyłam się paskudnego nałogu - papierosów, musiałam podjąć dwie próby, ale udało się i niedługo minie już rok :P
Największą ulgą był dla mnie rytuał odcięcia od nałogu oraz co tydzień powtarzana aktywacja skryptu runicznego przez miesiąc <3 Wiele moich Klientów zerwało również z nałogiem.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę na działanie odpowiednich ziół, osobiście tworzę takie mieszanki, które nie tylko łagodzą głód nikotynowy, ale również wspomagają oczyszczanie organizmu, przywracają spokój oraz radość :)
W przypadku nałogów alkoholowych niestety zwracają się do mnie załamane żony alkoholików, którym mogę pomóc jedynie od ich strony, ponieważ typowy rytuał odcięcia musi być oparty na zgodzie i chęci samego uzależnionego.
Jednak nie można tracić nadziei, trzeba próbować i walczyć <3 A magia może w niesamowity sposób pomóc nam w tej walce i ułatwić osiągnięcie celu :) :) :)

Rytuały odcięcia nie dotyczą tylko uzależnień, możemy się odciąć również od złych nawyków (np. obgryzanie paznokci, obsesyjna zazdrość, itp.), a nawet od negatywnych sytuacji i szkodzących nam osób <3

Wierzenia i przesądy związane z ciążą - "Polska pogańska"



Ciąża a magia


“Zwyczaje i wierzenia związane z urodzeniem dziecka są głęboko zakorzenione w podłożu pierwotnie pogańskim. W kolejnych wiekach wzbogacone zostały o elementy kościelne (praktyki chrzcielne) i w ten sposób odwieczne obrzędy pogańskich Słowian utrzymywały się w szerokich warstwach w ramach chrześcijaństwa. Obrzędy pogańskie miały wyznaczony cel – przeprowadzenie kobiety ciężarnej i położnicy w odosobnienie. Wiele z tych pradawnych zwyczajowych zachowań przetrwało do dziś. W tym okresie kobiecie nie wolno wszędzie chodzić i wykonywać wszystkich prac gospodarskich.[1]
W chłopskiej kulturze tradycyjnej układ społecznie respektowanych zachowań i postaw zarówno jednostkowych, jaki i grupowych, czy zbiorowych związanych z okresem ciąży, uzależniony był od prawa zwyczajowego oraz obrzędowych praktyk, mających źródło w systemie wierzeniowym[2].„

„Według Arnolda van Gennepa zachowania związane z okresem ciąży zalicza się do obrzędów przejścia. W tym wypadku wraz z porodem ciąża stanowi całość ceremonii. Początkowo, poprzez rytuały wyłączenia, kobieta ciężarna rozstaje się ze swoją społecznością ogólną, rodzinną, czasem nawet z własną grupą płciową. Ciąża stanowi okres przejściowy, po odbyciu rytuału porodu kobieta może na powrót zostać włączona do społeczności. Powody izolacji są dwa: niebezpieczeństwo płynące z nieczystości kobiety, fizjologicznie i społecznie anormalny stan dlatego traktuje się ją jako obcą albo chorą. Rytuały związane z ciążą zaliczają się do magii: sympatycznej (imitacyjnej) lub przenośnej, zarówno bezpośredniej jak i pośredniej, animistycznej i dynamistycznej [3]. Celem tych zabiegów jest zapewnienie optymalnych (zgodnie z panującymi wyobrażeniami) warunków dla przebiegu ciąży, porodu i połogu, zabezpieczenie otoczenia przed szkodliwym wpływem ciężarnej, ochrona ciężarnej, położnicy i noworodka, przyjęcie oraz włączenie nowo narodzonego do wspólnoty rodzinnej i grupowo-terytorialnej[4].”

„Etap ciąży rozpoczynał cykl zwyczajów narodzinowych, który stawiał kobietę (nie dotyczyło to oczywiście kobiet w ciążach pozamałżeńskich) na uprzywilejowanej pozycji społecznej, wyrazem której było solidarne współdziałanie otoczenia mające na celu pomyślne rozwiązanie. Jednocześnie brzemienna musiała być uległa w stosunku do ograniczających jej swobodę barier wierzeniowych i społecznych. Przejawiały się one w licznych nakazach i zakazach magicznych, które miały zabezpieczać dobro dziecka, w mniejszym stopniu matki, a także chronić otoczenie przed szkodliwym oddziaływaniem ciężarnej. Wiara w nieczystość kobiety w tym stanie generowała ograniczenie funkcjonalne m.in. w gospodarce. Chodząca z brzuchem miała być zagrożeniem dla urodzajów i prawidłowej wegetacji roślin, przez co nie wolno jej było wykonywać niektórych prac polowych, mających związek w szczególności z sianiem, sadzeniem i rozpoczynaniem żniw. Czasami zabraniano jej również takich czynności jak: pieczenie chleba, kiszenie kapusty, dojenie krów. Można się spotkać z zakazem czerpania wody ze studni przez brzemienną, wywołane obawą przed wyschnięciem studni, czy zalęgnięciem się w niej robaków[5].

Sądzono, że gdy pierwsza furmanka zjeżdżając z pola minie kobietę ciężarną całe zebrane zboże zjedzą myszy i szczury bądź wszystko się zmarnuje. Podobnie zakazywano brzemiennym opieki nad młodymi kurczętami, prosiętami, czy cielętami. Złą wróżbą było minięcie się z ciężką babą na moście, kładce w drodze na jarmark (zły wpływ na powodzenie w handlu), a najgorzej rokowano, gdy minęły się dwie ciężarne, bez wątpienia jedna z nich poroni. Kolejnym bardzo rozpowszechnionym w Polsce wierzeniem, było przekonanie, że kobiecie w ciąży nie można niczego odmówić, w przeciwnym razie myszy wszystko zjedzą (tą rzecz, zbiory, dobytek, zapasy żywności i garderoby)[6]. „

„W zakazach, których przestrzeganie ma zapewniać prawidłowy poród i dobro dziecka obecne jest myślenie o cechach właściwych magii sympatycznej. Dla zapewnienia szczęśliwego rozwiązania kobieta w stanie błogosławionym powinna wystrzegać się przechodzenia przez płoty, sznury, łańcuchy, nie siadać na progu, nie zakładać korali, szyć, prząść, czy wiązać powróseł, ponieważ te wszystkie czynności mogły utrudnić poród lub wywołać śmierć dziecka przez uduszenie pępowiną[7]. (…)

Cechy charakteru, uroda oraz stan zdrowia nienarodzonego dziecka, był zgodnie z wierzeniami bezpośrednio związane z samopoczuciem matki, jej stanami emocjonalnymi a także z pewnymi szczególnymi cechami osób, zwierząt oraz zjawisk, z którymi miała kontakt kobieta ciężarna, to wszystko mogło udzielić się dziecku[8]. Istniało przekonanie o zagrożeniu, zwłaszcza w pierwszej połowie ciąży, wynikającym z tzw. zapatrzenia. Sądzono, że narząd wzroku przyszłej matki nabywa niezwykłych właściwości, kiedy brzemienna z uwaga przyglądała się czemuś, mogło to, bez jej zaangażowania, spowodować osłabienie przyszłej matki oraz uszkodzenie płodu. Są to kolejne przejawy korzystania z magii podobieństw, czyli podobne czyni podobne. Przekonanie o przenoszeniu czynności i cech ze świata zewnętrznego (dla nienarodzonego było to swoiste orbis exterior) na dziecko było bardzo powszechne na wielu obszarach:



Kobieta w ciąży nie mogła patrzeć przez dziurkę od klucza, bo jej dziecko dostałoby zeza. Kiedy popatrzyła na pożar, dziecko miało łyse kółeczko na głowie. Gdyby zdarzyło się jej jeść przy obcych, a ktoś by jej tego jedzenia pożałował, to dziecko będzie chorowite.

(l.76 Zarzecze)



Nie mogła sie popatrzeć jak chłopy zabijały jakosik świnie, cy ktoś kure bił, nawet jak przy kopaniu zimnioków baby ubiły kopackom myse to zaraz hipły i zasłoniły jej łocy, bo sie nie śmioła na to patrzeć, krwi nie śmioła widzieć, inne baby jom chroniły, bo dziecko potem byłoby mordercą, albo bijakiem. Nie mogła sie denerwować bo potem dziecko by cały cas płakało i narzekało. Nie mogła sie z nikim bić, ani zodnego bić, wadzić sie ani przeklinać bo dziecko bydzie bijakiem. Musiała być spokojna i dobra coby dziecko sie urodziło dobre.

Jak sie która czegosik bardzo przelenkła i sie chwyciła za głowe to jak sie dziecko urodziło to miało na sobie taki znamie. Jak sie kasik paliło to się nie śmiała na tyn łogień łoglondać, bo dziecko tyz łurodziło sie z takom plamom.

(l. 76 Cisiec)



Nie mogły pić alkoholu, palić, nosić ciężkich rzeczy, niepowinny skakać, "zapatrywać na ogień", bo od tego wychodzą fioletowo-czerwone "łogieńki".

(l.76 Poronin)



Nie śmiała sie popatrzeć na brzydkiego cłowieka, ani na jakiegoś tam dziada, bo jakby tak zrobiła to dziecko tyz urodziłoby się jakiesik niepewne – chłore.

(l. 85 Łodygowice)



Nie wolno jej było bawić się z kotami - powodują bezpłodność, gdy kobieta była w ciąży wyrzucano koty z domu. Podczas ciąży nie wolno się opalać ani farbować włosów.

Raz na Podhalu zdarzyła się taka oto sytuacja: Siedzieli sobie przy stole mąż i żona. Żona zdenerwowała męża tak, że ten chciał ją uderzyć, aże była w ciąży zawahał się, w ręce trzymał kromkę posmarowaną masłem iw nerwach rzucił nią w kobietę, odbiła jej się od policzka. Po kilku miesiącach urodziło się dziecko – syn, który miał na policzku duże czerwone znamię a na nim, jakby ślady po tym odbitym maśle, wyraźne nierówności (obecnie chłopak ten jest po operacji przeszczepu skóry. I jak tu nie wierzyć w te opowieści?).

(l. 60 Kościelisko)



Ni mogła się dziwać na brzidkich ludzi, ani na biydnych, ani na brzydki filmy, coby dziecko było zdrowe i piekne, ni mogły się zlynknąć łognia, bo jedna się zlynkła łognia i chyciła się za piersi i dziecko się urodziło ze znamiyniym na piersiach".

Przez całom cionżym musiały jscać w jednym i tym samym miejscu, coby dziecko było udane i jascało do nocnioka.

(l. 77 Jaworzynka)



Nie mogła się przestraszyć i dotknąć swojego ciała, bo w tym miejscu dziecko będzie miało czerwone znamię "ogień", podobnie się działo, gdy matka się oparzyła.

(l. 60 Żywiec)



Patrzenie przez szkło na słońce mogło powodować u dziecka świdrowatość oczu lub ślepotę. Gdy kobieta przestraszyła się kreta lub myszy na ciele dziecka pojawiała się tzw. myszka. Zapatrzenie na maliny było „odpowiedzialne” za czerwone wypukłe znamię, a zapatrzenie na zająca lub królika tzw. zajęczą wargę. Z obawy przed anemią i próchnicą u dziecka zakazywano przyszłym matkom patrzenia na nieboszczyków i chodzenia po cmentarzach. Chcąc by dziecko miało dobry charakter i było urodziwe, kobieta powinna wpatrywać się w rzeczy piękne i miłe, np. kwiaty, łany zbóż, wizerunki świętych. Zakazy odnosiły się także do noszenia przez ciężarne przedmiotów kulistych: owoców, kartofli, jajek, główek kapusty. Zlekceważenie zakazu mogło spowodować powstanie garbu, wrzodów a nawet utrudnić poród[9]. Kolejny „przepis”, dotyczy wprawdzie okresu przed ciążą jednak konsekwencje, które wiążą się z jego zbagatelizowaniem mają widoczne skutki po narodzinach dziecka. Zakaz ten dotyczy współżycia podczas menstruacji, gdyby w tym czasie doszło do poczęcia, wówczas dziecko urodziłoby się z plamami na skórze, czerwoną, brzydką cerą a jego charakter będzie gwałtowny i zły tzw. krewki[10].

Jak to zostało już powiedziane, przyszłej matce zakazywano m.in.: wpatrywania się w ogień, uczestniczenia w kłótniach, siadania na progu, na konewce, czy klocku do rąbania drew, przechodzenia przez dyszel, ubijania kapusty, przędzenia a nawet dojenia krów, jednak w przypadku kobiet wiejskich było to bardzo trudne do zrealizowania, pomimo swojego wyjątkowego stanu musiały pracować, nierzadko bardzo ciężko[11]. Powszechnym było (a w niektórych regionach Polski jest aktualne do dzisiaj) przeświadczenie, że kobiecie w ciąży wysiłek fizyczny wręcz sprzyja, bo ułatwia poród (l. 60 Kościelisko) i wróży, że dziecko będzie pracowite.

Kolejnym aspektem wierzeń i zwyczajów związanych z okresem ciąży był lęk przed czarami, demonami i urokami, czyhającymi na kobiety będące przy nadziei. Do metod zaradczych można zaliczyć: ukrywanie terminu rozwiązania, zakaz przygotowywania bielizny i kołyski dla dziecka. Nie wychodzono z domu z odkrytą głową, a także po zmroku, ciężarne unikały patrzenia pod słońce. Zalecane było natomiast noszenie przy sobie środków ochronnych: jakiegoś żelaznego przedmiotu [12]. Dla kobiet w ciąży niebezpieczeństwo stanowiły dziwożony, słowiańskie demony wód, gór i lasów. Ujawniały się pod postaciami nagich, pięknych dziewczyn, szczególnie nie lubiły kobiet w stanie błogosławionym. Wodziły je po okolicy, aż do wyczerpania. Stąd też kobiety ciężarne nie opuszczały terenu domostwa po zmroku. Kiedy jednak kobieta spodziewająca się dziecka musiała podjąć ryzyko narażenia się na działanie złych mocy mogła mieć przy sobie dla bezpieczeństwa dziurawiec. Jest on popularnie stosowany na schorzenia pokarmowe, ale używany był również jako ziele ochronne, mające zabezpieczać kobiety w ciąży przed negatywnym działaniem czarów i demonów[13]. „
(jako środka izolacyjnego), noszono dewocjonalia i poświęcone zioła. Apotropeiczne znaczenie miały, koniecznie czerwone, wstążki lub tasiemki

„Kiedy brzemienność z upływem miesięcy stawała się coraz bardziej widoczna, starano się odgadnąć płeć nienarodzonego dziecka. Próbowano wnioskować po wyglądzie przyszłej matki. Jeżeli miała tzw. ładny chód, czyli jej samopoczucie jest dobre, wygląda zdrowo, ma dużo energii, a jej brzuch jest wysunięty do przodu, to urodzi chłopca, natomiast jeżeli jej wygląd jest niezdrowy, cera żółtawa, jest słaba i ociężała, tyje w biodrach – ma szerokie boki – a brzuch jest duży i okrągły, z pewnością urodzi dziewczynkę. Można było skupić się na apetycie: ostre potrawy wróżyły syna, a słodkie i lekkie córkę[14].”

Można doszukać się w podaniach nawiązań do dzisiejszej radiestezji, która wcześniej nie oznaczała tego, co teraz, zatem w tym fragmencie widać, że dzięki wahadełku sprawdzano płeć dziecka:
„Na sznurku wiązano obrączkę i przytrzymywano ją nad ręką, jeżeli zataczała koło wróżyło to dziewczynkę, jak poruszała się w linii miał się urodzić chłopiec. Kiedy kobieta była jeszcze przed pierwszą ciążą, a proszono ją na matkę chrzestną to w zależności jakiej płci było dziecko jej pierwsze miało być przeciwnej.

(l.76 Zarzecze)”



Fragmenty pochodzą z pracy Ani Bachniak „Zwyczaje, wierzenia i zachowania związane z ciążą”





[1] Por. J. St. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, T. II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976, s. 73.


[2] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy… s. 103.


[3] Por. A. van Gennep, Obrzęd przejścia, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006, s. 64-65.


[4] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy rodzinne, [w:] (red.) M. Biernackiej, M. Frankowskiej, W. Paprockiej, Etnografia Polski. Przemiany kultury ludowej, T.II, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław- Warszawa-Kraków-Gdańska-Łódź 1981, s. 103.


[5] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy… s. 103-104.


[6] Por. B. Ogrodowska, Polskie tradycje…, s. 21-26.


[7] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy… s. 104.


[8] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy… s. 104


[9] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy…, s. 104.


[10] Por. B. Ogrodowska, Polskie tradycje…, s. 11.


[11] Por. R. Hryń-Kuśmierek, Zwyczaje w domu…, s.325.


[12] Por. K. Kwaśniewicz, Zwyczaje i obrzędy… s. 104.


[13] Por. R. Hryń-Kuśmierek, Zwyczaje w domu…, s.325.


[14] Por. tamże, s. 27

Zatrzymaj promienie Słońca zanim nadejdzie jesień! - proste zaklęcie magiczne

Nadchodzi jesień, coraz więcej liści spada z drzew, dni coraz krótsze. Jak zatrzymać tą letnią energię? Jak nie wpaść w melancholię, czy jest jakiś sposób, aby zabezpieczyć się przed jesienną chandrą?
Oczywiście, że tak!

Skorzystajcie z jednego z moich prostych zaklęć, które stosowane już od dzisiaj zapewni Wam energię, siłę i radość na cały sezon jesienny i zimowy, aż do wiosny, kiedy życie znów zacznie się budzić do życia.

Zaklęcie należy wypowiadać codziennie rano zaraz po wstaniu z łóżka. Można to robić z zamkniętymi oczami lub przed lustrem.

Zaklęcie na chandrę jesienną

"Trzymam całą moc Słońca,
letniego promienia łuna gorąca.
Nie pozwalam jej odejść, odlecieć.
Niech wspiera mnie przez całą jesień,
zimowe smutki od siebie odrzucam,
od teraz wszystko, co szare wyrzucam.
Ciepło Słońca, żółcie, czerwienie
niech otaczają mnie letnie promienie.
Energię lata i radość ogromną
trzymam blisko - przede mną.
Rozwiązuję wszystkie problemy,
kłopoty nie są moim utrapieniem."

Niech służy Wam dobrze :)

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Mądrości Kobiety, czyli w Czarodziejskim Świecie

Prawdziwy sukces w życiu nie zostanie osiągnięty, kiedy ciągle obawiamy się, że coś nam się nie uda, coś lub ktoś zawiedzie. Choć racjonalizm i realizm często jest jak najbardziej wskazany.
Sukces nie będzie dla nas, jeśli codziennie będziemy próbować unikać potknięć i omijać trudne drogi.
Sukces osiągniemy wtedy, kiedy będzie w stanie od porażki do porażki iść dalej z podniesioną głową i doceniać to, co spotyka nas pozytywnego.
W życiu zawsze coś może zawieść, nikt nie jest pewny na 100% (nawet my sami w różnych sytuacjach różnie się zachowujemy), dlatego tak ważne jest, aby wszystko, co w pierwszej chwili sprawia nam rozczarowanie, budzi smutek czy gniew, stało się z biegiem czasu piękną lekcją dla nas i innych.
Nie możemy się zatrzymać, bo wtedy utkniemy w tej przykrej sytuacji i z każdą chwilą coraz ciężej będzie się z niej uwolnić.

Zapraszam wszystkich na moją stronę na FB :)
https://www.facebook.com/MagiaCzarownicyVesty/