Zastanówmy się najpierw nad taką osobą, każdy z nas zna w życiu choć jednego człowieka, który cały czas ma "pod górę", właściwie wszystko,
czego się złapie kończy się źle, niekorzystnie dla niego. Taka osoba często nie jest majętna, brakuje jej wiecznie środków finansowych, w jej otoczeniu panuje chaos i nieporządek, dzieci są "niegrzeczne", ciężko jej znaleźć wymarzoną pracę, a kiedy już się uda, to za chwilę okazuje się, że jednak nie o to jej chodziło. Znacie taką osobę?
Albo okazje uciekają jej sprzed nosa, nawet znalezioną na ziemi złotówkę zgarnęła osoba, która przed nimi szła, nie może ułożyć sobie z nikim życia, choruje, jest wiecznie zmęczona, przepracowana i wykorzystywana, a każde spotkanie towarzyskie na jakim się pojawia polega na wysłuchiwaniu jej problemów i skarg na życie.
Większość z Was odpowiedziała na moje pytanie twierdząco, zaraz w głowie pojawia się kolejne pytanie "Dlaczego ta osoba musi mieć takiego pecha w życiu?". Wcale nie musi! Nie twierdzę, że wszystkie te złe sytuacje to jej wina, oczywiście w życiu różnie bywa - raz na wozie, raz pod wozem, tylko czemu takie osoby zawsze są pod nim? Odpowiedź jest prosta, choć równie zaskakująca - na swoje własne życzenie!
Ciągłe braki pieniędzy
Nie każdy jest bogaty - powiedziałabym nawet, że nieliczni mają pieniędzy tyle, że mogą w banknoty smarkać nos. Jednak nie o to w życiu chodzi, aby mieć tych środków aż nad to, ile nam tak naprawdę potrzeba. Wiele afirmacji i intencji, pomagających osiągnąć spokój finansowy wcale nie brzmi "Mam pieniędzy 10 razy więcej niż mi jest potrzebne", wręcz przeciwnie zazwyczaj ograniczają się one do tego, żeby osiągnąć równowagę finansową, czyli mieć tyle bogactwa, ile nam potrzeba. Rzecz jasna na większość zachcianek też muszą znaleźć się pieniążki, ale w tej kwestii nigdy nie wolno przesadzać.
Wracając do naszej osoby - jest normalną osobą, pracującą, zarabiającą, często inteligentną i zaradną, ale... No właśnie, jest to jedno "ale", ciągle braknie jej środków do życia i cały czas oznajmia całemu światu, że nie ma na to albo na tamto, że znów nie starczy jej na nowe ubrania czy książki. I tu jest "pies pogrzebany" - mówi o tym, że nie ma pieniędzy.
To, że mamy jakieś tam problemy finansowe nie może być naszą tajemnicą, nie możemy chwalić się wszystkim, że mamy mnóstwo kasy, a tak naprawdę w portfelu pustki, jednak gdy non stop wypowiadamy zdania negatywnie nacechowane związane z finansami, to takie zdarzenia otrzymujemy, sami je zapraszamy. Prosty przykład z życia - jedna Pani poszukuje pracy i pewnego dnia otrzymuje odpowiedź na wysłane CV, że chętnie ją poznają i zapraszają na rozmowę kwalifikacyjną. Ta Pani początkowo się cieszy, ale wkrótce nachodzą ją złe myśli "Na pewno znów mnie odrzucą, przecież nie jestem aż taka dobra, żeby mnie zatrudnili." albo "Pewnie wszystkich zapraszają i marnują tylko mój czas, może jednak to nie jest praca dla mnie." i wiele, wiele innych.
Wszystkie takie myśli mają bardzo negatywne wibracje - co to oznacza? Nastrajają nas negatywnie do pewnych aspektów życia, sytuacji czy osób, te wibracje przechodzą również na innych ludzi (w tym przypadku działa to jak "zaraza" - Pani spotka na rozmowie pewnie jakiegoś Pan od rekrutacji i te negatywne wibracje przejdą na niego, będzie czuł się niekomfortowo, źle w jej towarzystwie i jaki wynik - nie przekaże wyżej pochlebnej opinii o niej i Pani pracy nie dostanie). Te wibracje dodatkowo ściągają na nas niefortunne zdarzenia (przykładowo ta Pani w drodze na rozmowę utknie w korku i się spóźni), a jak jeszcze zadzwoni z samochodu do koleżanki się wyżalić i we dwie zaczną lamentować na temat tego, że i tak pewnie pracy nie dostanie, to już w ogóle Pani zawróci z płaczem do domu - podda się zanim rozpocznie się "walka".
Po co wszystko? Po co ludzie tak negatywnie się nastrajają, wpływając na swój los i odbierając sobie radość czy szczęście?
Takie zachowanie zostało w nas już zaprogramowane od narodzin, jeszcze jak byliśmy w łonie naszej Matki wszyscy na około pytali, czy na pewno dziecko będzie zdrowe, "Mamo, nie jedz tego, bo dziecko będzie wolno rosnąć!". W późniejszym czasie działo się dokładnie to samo - "Kochanie, jak nie odrobisz pracy domowej, to nie skończysz szkoły i będziesz pracować na zmywaku", "Jak nie będziesz jeść brukselki, to będziesz cały czas chorować i będzie ci brakować sił." Gdy zaczynamy nasze dorosłe życie sytuacja tego programowania wcale się nie zmienia, spotykamy wtedy tak wiele ludzi działających w taki sposób, że mimo naszej woli przejmujemy od nich te wibracje i sami zaczynamy odsyłać nasze powodzenie na Księżyc.
Gdy młoda dziewczyna idzie na randkę w jej głowie kłębią się myśli, co będzie jak się chłopakowi nie spodoba, jak zauważy jej maluśką bliznę na czole. A co powinna robić? Cieszyć się, że komuś się spodobała, bo w końcu zaprosił ją na tą kolację nie na chybił-trafił, tylko z jakiś powodów. Powinna stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, że świetnie wygląda i że facet padnie z wrażenia (oczywiście w przenośni, bo wcale nie chciałaby, żeby zemdlał).
Dlaczego ludzie tego nie robią? Przecież zdaje się to być proste - myśl pozytywnie.
Nie do końca jest to takie łatwe, ogólnie zmiana zachowań nijako wgranych w naszą osobowość i latami powtarzanych, utrwalanych jest bardzo trudna, ale możliwa. Do tego dochodzą jeszcze takie czynniki, jak brak pewności siebie, kompleksy, brak akceptacji swoich wad, wyglądu i światopoglądu. Co więcej nadal jesteśmy otoczeni ludźmi z tymi negatywnymi wibracjami, którzy nakręcają nas na niekorzystny dla nas sposób myślenia, co w efekcie przez lata tworzy taką Panią, która oczywiście tej pracy nie dostała i musiała szukać dalej.
Czy zmiana myślenia spełni wszystkie marzenia?
Niestety tak to nie działa, w życiu nic nie jest za proste - nie od razu wszystko zacznie się układać po naszej myśli, bo na to wpływ ma tak wiele czynników, że sama praca nad sobą nie da 100% efektu, ale czyż nie byłoby pięknie, gdyby chociaż 10% naszych marzeń się spełniła? Lepiej otrzymać, a właściwie samemu sobie zapewnić, ten skrawek szczęścia, niż na własne życzenie stworzyć sobie życie pełne rozczarowań, żalu, smutku i gniewu.
Wdzięczność kolejnym krokiem do celu
Co jeszcze możemy zrobić, aby większość naszych planów kończyła się sukcesem? Bądźmy na co dzień wdzięczni za małe rzeczy. Ktoś chciałby mieć dużo pieniędzy (nie wiem czemu, ale jakoś na pieniądzach najłatwiej mi się tłumaczy takie sprawy) i całe życie narzeka, że dlaczego on nie jest milionerem, czy w końcu uda mu się to osiągnąć? Raczej nie! A jeśli jest osoba, która jest wdzięczna za małe sumy pieniędzy i kupując nowe meble do salonu, cieszy się tym w prosty i "dziecinny" sposób, nie szuka dziury w całym, nie rozmyśla, że jednak mogła zdecydować się na inny odcień kanapy, to taka osoba właśnie w chwili tej wdzięczności staje się bogata, w końcu było ją stać na nowe meble, ba! Nawet mogła sobie je wybrać spośród tysięcy dostępnych wzorów, kolorów, rodzajów materiału i rozmiarów.
To trochę tak, jak ze słynnym przykładem szklanki, jeśli ktoś ma pół szklanki wody i cały czas powtarza sobie, że jednak druga połowa jest pusta, to odbiera sobie radość z tej pierwszej pełnej połówki (połówki szklanki z wOdą oczywiście) i tak naprawdę czuje się zupełnie tak samo smutna i rozgoryczona, jak człowiek, który ma całą szklankę pustą.
Nasze nastawienie wywiera realny wpływ na to, co nas spotyka. Jeśli dochodzą do tego również nasze intensywne myśli i słowa, to możemy w ten sposób nierzadko sprawić, że wydarzy się cud, jednak obserwując nasze społeczeństwo, wszyscy wykorzystujemy to w zupełnie odwrotny sposób.
Zamiast cieszyć się każdą chwilą, rzeczą, zdarzeniem, które jest (a przynajmniej powinno być) dla nas radosne, miłe, wiecznie rozwlekamy się nad niepowodzeniami i brakami. A tak być nie powinno - zmieńmy to!
Doskonałym krokiem w stronę przyciągnięcia pozytywnej energii, dzięki czemu będziemy mogli zarażać nią innych i przyciągać do siebie dobre, miłe zdarzenia są afirmacje.
Kliknij TUTAJ i dowiedz się więcej o afirmacjach!
POLECANE ARTYKUŁY:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz